Rozdział 33

~09.06~
Powoli zaczęłam otwierać oczy. Ogarnęło mnie przerażające ciepło i znów poczułam te perfumy. Dopiero teraz doszło do mnie co właściwie wczoraj zrobiliśmy. Nie chciałam żeby to wszystko zaczęło się od tego .... ale... wyszło jak wyszło. Byliśmy pijani i koniec. Przeciągnęłam się i całkowicie otworzyłam oczy. Przekręciłam głowę w bok : Obok mnie nie było Louis'a. Cholera, no. A miałam taką ochotę się do niego przytulić i powiedzieć mu ile dla mnie znaczy. Rozejrzałam się po pokoju. Ogarnęło mnie niemałe zdziwienie gdy na parapecie zobaczyłam ... Hazzę ? Chłopak siedział sobie spokojnie i znów bazgrał coś w tym swoim zeszyciku. Nie powiem że się speszyłam. W końcu on siedzi sobie tutaj w pokoju zamiast Louis'a a ja leżę w łóżku ... zupełnie naga. Przykryłam się kołdrą po ramiona i spojrzałam na chłopaka ze zdziwieniem.
Ja : Hej - powiedziałam cicho uśmiechając się promiennie. Chłopak obrócił głowę w moją stronę. Jego wyraz twarzy mówił że jest najwyraźniej wszystkim zmęczony i obrażony na cały świat. Nigdy go takiego nie widziałam. Nawet nie raczył odpowiedzieć. Ani głupiego 'cześć' albo 'hej'.
Ja : Hej, kotku, coś się stało ? - spróbowałam załagodzić sytuację słowem 'kotku'. Wiem że lubi jak tak na niego mówię. Tym razem na jego twarzy nie pokazał się ani mały uśmiech ani słodkie dołeczki.

Ja : Harry ? - uśmiechnęłam się. No ... kurde, co z nim ? Najchętniej podeszłabym teraz do niego, poklepałabym go po loczkach i mocno bym go przytuliła .. tylko ... sami widzicie że nie mam warunków ^^ W końcu chłopak wstał z parapetu i rzucił mi spojrzenia typu ' Zadowolona jesteś ?', a potem wyszedł z pokoju. Dooobra ... zdziwił mnie chłopak. Zawsze ... powtórzę że Zawsze jest uśmiechnięty i wesoły. Zawsze ma ochotę na 'przytulasa' i na rozmowę ze mną ... a teraz ? Nic ? Coś jest kurde nie tak. Wylazłam z pod kołdry i od razu szybko wystartowałam do szafy Lou i wyciągnęłam z niej jakiś t-shirt i krótkie spodnie - zdaje mi się że należały jeszcze do El. Ubrałam się i powędrowałam do łazienki gdzie załatwiłam takie tam swoje rzeczy. Potem zeszłam na dół po schodach. Wszędzie było cicho. Na bank - Zayn jeszcze spał, Harry siedział u siebie, Li i Kat hmm....może gdzieś wyszli a Niall - albo kuchnia albo łóżko ^^ Pozostaje pytanie gdzie jest pan Tommo ? Czyżby kuchnia ? No tak. Z kuchni unosiły się przewspaniałe zapachy i ... On Umie W Ogóle Gotować ?! No, no .... ładnie. Teraz mogę powiedzieć z ręką na sercu że jest i-d-e-a-l-n-y ! Powoli i cicho ruszyłam w stronę pomieszczenia. Wychyliłam się z za drzwi do kuchni i padłam. Po kuchni krzątał się Loui ubrany w różowy fartuszek. Wyobrażacie sobie Pana Louis'a Sex Tomlinson'a w różowym fartuszku ?! No ja też nie ... do teraz. Wyglądał tak rozkosznie jak ... jak te słoneczko z teletubisiów ^^ Wygląda na to że szykował naleśniczki. Na stole miał już naszykowaną drewnianą tackę a na niej stała już szklanka z sokiem pomarańczowym, parę naleśników na talerzu i biała karteczka z napisem 'Miłego Dnia Kochanie'. Brunet władował na tackę jeszcze parę naleśniczków po czym wziął ją na ręce i ruszył w stronę wyjścia z kuchni. W tym momencie wyszłam z za drzwi i słodko się uśmiechnęłam. Lou stał jak osłupiały z miną 'To nie ja, to Niall'. Zaśmiałam się tylko i podeszłam do chłopaka. Wyciągnęłam mu z rąk tackę i odłożyłam ją na blat stołu. Potem znów wróciłam się do Louis'a i delikatnie pocałowałam go w usta.
Lou : Dzień dobry księżniczko - uśmiechnął się uroczo - Nie wiem czy wiesz ale właśnie popsułaś mi 'Poranne Śniadanko Do Sypialni' - zaśmiał się.

Ja : Jesteś najsłodszym chłopakiem jakiego znam - uśmiechnęłam się - Oprócz Hazzy - dodałam ze śmiechem a Loui udał obrażonego.
Lou : Więc ... - mruknął biorąc mnie na ręce - ... jakie masz na dzisiaj plany ?
Ja : No wiesz ... wyjdę sobie dzisiaj z Zayn'em do parku, potem z Niall'em do Nando's, z Liam'em do zoo a ... i z Harry'm do ...
Lou : Alex ... dołujesz mnie - zaśmiał się usadawiając mnie na blacie stołu - Nie zapomniałaś o kimś ?
Ja : Nie. Myślę że nie - uśmiechnęłam się chytrze a potem kolejny raz go pocałowałam. Naszego 'buziaka' przerwał na Zayn wchodzący do kuchni.
Z : Dwa słowa : rzygam tęczą - mruknął wciągając z lodówki mleko.
Ja : Oj weeeź, Zayn - uśmiechnęłam się.
N : Jessss ! Moje oczu ! - wrzasnął Niall wchodząc do kuchni i od razu patrząc na mnie i Louis'a - Za dużo słodyczy ! Zayn, gdzie mój jednorożec ? - zaśmiał się a Malik udał przejęcie i artystycznie uniósł go góry ramiona. Nagle do kuchni wszedł Liam a wraz z nim Kat.
N : Nie ! Dlaczego mi to robicie ! - mruknął urażony patrząc raz na mnie i Lou, raz na Li i Kat - pozostaje mi tylko jedno ... Zayn, bądź moją dziewczyną - wymamrotał a wszyscy zaczęli się śmiać ... wszyscy prócz Zayn'a. On jako jedyny zaczął patrzeć na Horan'a jak na ... no.
Ja : Hej, wiecie co dzisiaj Loczka ugryzło ? - spytałam.
Li : Nie. Dziś rano się nie odezwał a przeważnie śpiewa Free Fallin .
N : Taa ... śpiewa to co rano a dziś łaził jakiś taki przybity.
W tym momencie urwała się nasza króciutka rozmowa bo do kuchni wszedł Hazza. Cały czas był jakiś taki obrażony. Usiadł przy blacie stołu jak gdyby nigdy nic i wymusił uśmiech.
H : Cześć - mruknął a wszyscy spojrzeliśmy na siebie ze zdziwieniem.
Lou : Harry, coś cię boli ? Źle się czujesz czy coś ? - zapytał z przyjęciem przyjaciela.
H : Nie - warknął gniewnie spoglądając na Louis'a.

Dobra. Coś jest naprawdę nie tak. Wszyscy zaczęli ignorować Loczka ... oprócz mnie. Niall, Louis, Zayn, Liam i Kat zaczęli prowadzić normalną rozmowę a ja siedziałam cicho na kolanach Louis'a i patrzyłam cały czas na Harry'ego który zawzięcie bawił się łyżeczką w szklance herbaty.
K : Alex ...dobry jest ? - zaśmiała się spoglądając na Lou który zrobił się cały czerwony - Bo wiesz ... było całkiem głośno i ... - nie dokończyła  bo głos po raz pierwszy zabrał pan Styles.
H : Zachowujecie się jak dzieci ! - warknął, wstał z krzesła i walnął pięścią w stół. Potem obrzucił mnie wrogim spojrzeniem i wyszedł z kuchni. Wszyscy spojrzeli na Katrine pytająco.
K : Powiedziałam coś nie tak ? - szepnęła speszona dziewczyna.
Nie wiem ... tylko ja się nim przejmuje ? No w końcu Hazza zawsze mi pomagał, jest moim najlepszym przyjacielem i traktuję go jak rodzonego brata. Teraz jak on ma jakiegoś doła, ja mam go zostawić ? Nie - ma - mo -wy !
Ja : Pójdę do niego. - powiedziałam zdecydowanie i wstałam z kolan mojego ... ekhm ... Jeszcze nie ... Z kolan Louis'a. Wszyscy pokiwali głowami na 'ok' a ja wyszłam z kuchni i skierowałam się wprost do góry, do pokoju Hazzy.

---------------------------

Mhm. I co dalej ? jak myślicie co stanie się w pokoju Harry'ego ? ^^ Tak się pytam bo już nie mogę doczekać się waszych pomysłów xD Wiem że z tym śniadankiem znów takie trochę oklepane było ale cóż ... żegnaj weno -,- 
Z góry przepraszam że rozdział taki krótki i takie tam ;P 
Czekam na wasz zacny plan wydarzeń - 'Co stanie się w pokoju Hazzy' - i Pozdrawiam ^^

ps. Mam tutaj dla was świeżutki Ask ^^