poniedziałek, 3 lutego 2014

Rozdział 37 ''Koniecz - Początkiem, Wygraną I Przegraną''

Louis pochylił się do przodu, opierając łokcie o kolana i bawiąc się telefonem, którego odblokowywał co parę minut i... okey, nie oszukujmy się - naciskał klawisz startu co parę sekund, aby sprawdzić godzinę. Za każdym razem, gdy to robił, wszystko zdawało się stać w miejscu i przedłużać mu czas oczekiwania lotu. Co chwilę zaciskał wargi, rozglądając się za resztą zespołu, która pewnie nie przybyła jeszcze na lotnisko. Siedział właśnie sam, samiutki na cholernie niewygodnym, plastikowym krześle, bawiąc się rączką swojej walizki. Wcale nie miał przyspieszonego rytmu serca z powodu finału. Cholera, wcale. Szczerze, to nawet już go to nie obchodziło. Miał zamiar wrócić do Anglii, stanąć na scenie, zaśpiewać swoje, zejść z niej i wrócić do Doncaster. Byłoby lepiej, gdyby w ogóle nie przyszedł na casting. Jego życie nie byłoby tak bardzo skomplikowane, a także nie komplikowałby życia innym. Pewnie siedziałby teraz w domu z siostrami lub chodził po okolicach ze swoją sąsiadką - Hannah. Dziwne, już dawno się nie kontaktowali. Blondynka odradzała mu castingów do X-Factor. Wiedziała, że Louis ma kawał głosu, ale nie był on wystarczająco dobry, więc próbowała mu wybić z głowy scenę, sławę i wszystko inne, aby potem nie wrócił do domu, bo odpadł już na pierwszym etapie. Ale on dotarł aż do finału i Hannah powinna być z niego dumna, a nawet nie zadzwoniła. Być może jest na niego zła, bo ją zostawił. Trzeba będzie ją przeprosić po powrocie do domu.

Szatyn uniósł głowę, kiedy usłyszał radosne krzyki reszty zespołu. Taszczyli za sobą walizki, śmiejąc się i krzycząc, zwracając na siebie uwagę ludzi, którymi lotnisko zdawało się być dosłownie wypchane. Louis poczuł się tak, jakby nie mógł do nich podejść. Dokładnie tak, jak w dzień, kiedy przeszedł casting. Mellodie, Zayn, Harry, Niall i Liam ściskali się, płakali, śmiali, gratulowali sobie, a on tylko siedział, wpatrując się w nich i zazdroszcząc.

Chłopak zmusił się do odwrócenia, wiedząc, że reszta i tak do niego nie podejdzie, kolejny raz wyciągnął telefon z kieszeni i sprawdził godzinę. Zostało tylko parę króciutkich minut do lotu, nic strasznego. Musiał wytrzymać jeszcze tylko trochę.

Zanim zablokował telefon, na ekranie pojawiło się zdjęcie jego uśmiechniętej mamy. Louis prawie złamał sobie kciuka, gwałtownie naciskając nim na zieloną słuchawkę. Szybko przytknął aparat do ucha, a jego usta wygięły się w szerokim uśmiechu.

- Mama?... - Jęknął. Nagle poczuł się małym dzieckiem, które od kilku miesięcy jest na jakimś cholernym obozie, a bardzo chce wrócić już do domu.

 - Boo, Skarbie, jak się czujesz? Wszystko w porządku? - Matczyny głos Jay przyśpieszył rytm serca Lou.

- Tak, mamo. Jest okey. Zaraz mam lot. - Mamrotał jak w transie, wyobrażając sobie teraz wyraz twarzy mamy. - Jak u Ciebie i dziewczynek?

- Świetnie. Lottnie znalazła, wiesz, kolegę, Fizzy poprawiła się w nauce, a bliźniaczki zawożę do wtorek na lekcje baletu. A teraz strasznie się cieszą z wyjazdu. Biegają po domu i..

- Jakiego wyjazdu? - Tomlinson zmarszczył brwi, wstając i chwytając za rączkę swoją walizkę. Ruszył w stronę ludzi, którzy zerwali się ze swoich miejsc, kiedy po lotnisku rozniósł się kobiecy głos, oznajmiający, że pasażerowie samolotu, lecącego do Londynu są proszeni o zajęcie swoich miejsc.

- To miała być niespodzianka, ale nie potrafię trzymać języka za zębami. - Kobieta zaśmiała się dźwięcznie, co przyniosło też cichy śmiech na usta jej syna. - Przyjedziemy do Ciebie.

- Żartujesz? - Louis przystanął na chwilę uśmiechając się do samego siebie. Przetarł dłonią czoło, które automatycznie zrobiło się dużo bardziej gorące. - Boże, jesteście kochane. - Po chwili ruszył przed siebie, próbując w końcu przestać się szczerzyć. Czuł się, jakby ktoś przywalił mu teraz patelnią przez twarz.

- Jedzie z nami cała zgraja sąsiadów, Hannah, nawet tata. Będziesz miał tłum fanów na widowni.

Rozmawiał z mamą jeszcze chwilę, a jego humor od razu przesunął się na równe sto procent. Cieszył się z ich przyjazdu, tak bardzo, że nawet nie zdążył zarejestrować momentu, w którym siadł już na swoje miejsce, po czym znalazł się wysoko w powietrzu. Zapomniał nawet o Mellodie, chłopcach, stresie i finale i wszystkim, przez co miał ochotę skoczyć z mostu prosto na ruchliwą autostradę, najlepiej pełną czołgów. Przestał nawet myśleć o tym, że miniony dzień spędził pod kołdrą, ze łzami w oczach.

Kiedy skończył już przesłuchiwać każdą możliwą piosenkę w swoim telefonie przez słuchawki, śpiewając cicho każdą; (Nie pomijając ani jednej, bo tak naprawdę nie wiedział, czy którąś z nich będą śpiewać w finale. Nie chciał się nawet przyczyniać do wyboru utworu z resztą zespołu. Było mu wszystko jedno) kiedy zmęczyło go już ciągłe patrzenie przez okno, obok którego siedział; (I ten widok wcale nie sprawiał, że chciało mu się piszczeć głosikiem ośmiolatka. Wcale) kiedy porozmawiał i pośmiał się z dwiema piętnastolatkami (Które były wielkimi fankami One Directon, lecącymi akurat na finał. Pytały go o parę rzeczy; Mellodie, jak tak naprawdę jest w X-Factor, czy jest zmęczony, albo czy boi się finału. Dał im po autografie i zrobił nawet z nimi zdjęcia, pomijając fakt, że nie lubił robić sobie zdjęć, ale one były takie miłe i urocze); po tym wszystkim, zaczął rozglądać się za resztą zespołu. Powinien słyszeć już śpiewanie Harry'ego, płacz Zayn'a, (Nie żeby bał się wysokości. Zupełnie jak Lou) jęki Liam'a w stylu ''Dajcie mi torbę na wymioty! '', krzyki Niall'a i głośne komentarze Mellodie. A w sumie, nie słyszał nic. Przez chwilę nawet zastanawiał się nawet, czy wsiadł do dobrego samolotu. W panice kilkakrotnie zapytał czterdziestoletnią (na jego okno) kobietę, siedzącą obok niego, dokąd leci ten samolot. Ta za każdym razem śmiała się i mówiła ''Prosto do Londynu, Skarbie''. Wtedy Lou wypuszczał z płuc zbyt dużą dawkę powietrza, szukał wzrokiem przyjaciół, a potem znów patrzył na kobietę z niepokojem, a ta znów się śmiała i zapewniała go, że to dobry samolot.

Tak więc po panice, kolejnym przesłuchaniu wszystkich piosenek z odtwarzacza, dwóch telefonach od mamy i kolejnych pytaniach do kobiety ''To na pewno ten samolot?'', Louis w końcu odetchnął z ulgą, słysząc głos stewardesy, który poinformował pasażerów o tym, że za parę minut nastąpi lądowanie. Louis wcale nie złapał przypadkiem dłoni kobiety obok, kiedy zaczęły się lekkie turbulencje. Wcale. Jednak ta znów uspokoiła go ze śmiechem, który pewnie będzie śnił się jeszcze szatynowi przez dwa kolejne miesiące, albo i dłużej. Pomijając resztę problemów z wydostaniem się z pokładu, Louis wreszcie stanął na ziemi. Wreszcie zrozumiał ból ludzi z tych wszystkich komedii, w których wychodzili z samolotu, a potem z płaczem całowali ziemię. On wcale nie chciał teraz tego zrobić. Wcale. Kiedy odebrał już swoje rzeczy i podpisał parę autografów na i przed lotniskiem, w końcu dostał się do jednej z taksówek, która po niespełna 20 minutach dostarczyła go prosto do wskazanego przez niego celu. Sam nie wiedział, kiedy dokładnie przemaszerował przez długi korytarz, znalazł się przed drzwiami z tabliczką ''69'', rzucił walizki na podłogę, po czym runął na dwuosobowe łóżko.

 ***

-Nie możemy się skupić? To łatwe. Wystarczy tylko pomyśleć i..
- Łatwo Ci mówić, Niall!
- Próbuję pomóc.
-Wale nie próbujesz.
-Ja? Przynajmniej się staram.
 -Tylko głośno myślisz!
-Hej, hej, chłopcy, spokój!
-Liam, zrozum ich! Zostało parę godzin do dwudziestej, a my nie wybraliśmy nawet piosenki! Nie zaśpiewamy chyba byle czego z playbacku!
-Do jasnej cholery, ale żeby wybrać piosenkę, potrzebujemy całego zespołu w kupie!
-Wie ktoś gdzie jest Louis?

***

Louis sennie zamruczał, powoli otwierając oczy. Nie minęła chwila, a w jego myślach pojawił się mętlik, a w brzuchu ucisk. Wszelkie obawy i wątpliwości wróciły, kiedy po kilkugodzinnym odsypianiu spojrzał na zegarek, kalkulując szybko w myślach, ile czasu mu zostało. Prawie zachłysnął się śliną i ześlizgnął się z łóżka,  (które tak nagle zrobiło się zimne i niewygodne) kiedy dotarło do niego, że za niepełne sześć godzin będzie stał już z mikrofonem na scenie.

Półgodzinne bieganie po zatłoczonych korytarzach wcale nie poprawiło mu humoru. Był głodny, śpiący i czuł się naprawdę okropnie, ale pierwsze w kolejności było znalezienie reszty zespołu; drugie - prześpiewanie wybranej przez nich piosenki; trzecie - przygotowanie się do występu i wejście na scenę. Tak, to właśnie jego czarna lista na dziś.

Kolejne pół godziny prawie wpędziło go trzy metry pod (cholera, dlaczego nie ''nad''?) ziemię. Cała ekipa X-Factor chórem odpowiadała mu, że naprawdę nie ma pojęcia gdzie znajduje się teraz Niall, Zayn, Mellodie, Liam i Harry. Przez chwilę Tomlinson myślał nawet, że wszyscy zmówili się przeciwko niemu lub go wkręcają. Próbował się nawet śmiać z tego wszystkiego, ale to także było na nic. Wszystko ułatwiłby mu telefon, który, cholera, został walnięty przez Lou gdzieś na samo dno walizki, więc stwierdził, że znajdzie resztę szybciej, zanim przeszuka walizkę, weźmie telefon i do nich zadzwoni. Ops, najwyraźniej się mylił.

Burczenie w jego brzuchu wcale nie ustępowało. Podobnie było z jego bolącymi nogami i koszmarem w myślach. Miał ochotę stanąć, walić pięścią w ścianę tak długo, dopóki nie odpadnie, a potem się położyć i rozpłakać. Mógłby spokojnie, bez żadnych przemyśleń zaliczyć ten dzień, jako ''Najgorszy Dzień W Moim Życiu.'' Zrobiłby teraz wszystko, żeby znaleźć kogoś, kto pomógłby mu odszukać pozostałe 5/6 One Direction, więc po prostu rzucił się na szyję wujka Cowell'a, kiedy natknął się na niego za kulisami. 

***

Siedemnasta dwanaście. SIEDEMNASTA DWANAŚCIE. Dwanaście po, kurwa, piątej. Oznacza to, że za DWIE godziny i CZTERDZIEŚCI OSIEM minut zaczyna się Wielki Finał Brytyjskiego X-Factor. A One Direction nadal nie mają piosenki, zgrania zespołowego i radości z tego, iż spędzają właśnie czas w swojej obecności. Chyba ktoś robi sobie z nas jaja..

Po tym, jak Simon przytaszczył resztki Tomlinson'a do miejsca za kulisami, gdzie ćwiczyła reszta zespołu, wszystko rozsypało się jeszcze bardziej. Ludzie zaczęli krzątać się, omijając miliony kabli, leżących na ziemi, ustawiając kamery, szykując innych uczestników i wszystko zamieniło się w jeden wielki bałagan i hałas. Kiedy jeden z członków zespołu rzucał pomysł na piosenkę, któraś z osób była porywana do przymiarki stroju lub fryzury. Takim oto sposobem, ich stres nasilał się jeszcze bardziej, oczy zaczęły się szklić, a przyszłość zespołu sypać. Mało tego - za każdym razem, kiedy Louis próbował powiedzieć cokolwiek do Mellodie, ta spławiała go z grzecznym uśmiechem lub po prostu go odpychała. W najgorszym przypadku - kazała spierdalać po dobroci. I za każdym razem, kiedy Harry robił przynajmniej krok w stronę Tomlinson'a, ten był akurat zajęty wpatrywaniem się w pannę Wisth. I za każdym razem, kiedy Niall chciał zjeść cokolwiek, (bo naprawdę nie jadł NIC przez calutki dzień) Liam kazał zostać mu przy reszcie, mówiąc, że zależy im na każdej sekundzie. I za każdym razem, kiedy telefon Zayn'a głośno dzwonił, zwiastując oczekiwanie jego mamy na połączenie, band próbował nie tupać nogą do piosenki, która wydawała się z sprzętu przyjaciela. I w końcu - po raz piąty, kiedy to odezwał się telefon Zayn'a, Niall rzucił: ''To Naprawdę Fajna Piosenka.'' Tym sposobem, po półgodzinnej naradzie, One Direction zdecydowało się na zaśpiewanie Brokenhearted zespołu Lawson.

Tak więc wybór piosenki na Wielki Finał zawdzięczamy Szanownej Pani Malik, która to kilka razy pod rząd próbowała dodzwonić się do swojego syna, chcąc spytać, jak czuje się przed występem.

***

OSIEMNASTA TRZY, uh...

Liam i Zayn, ponoć jako Ci 'wyróżniający się tokiem myślenia' rozdali wcześniej skserowane przez jednego z członków ekipy w studiu (Nie żeby prosili się o chwilowe używanie ksera, broń Boże. Ten przemiły wysłannik diabła od razu pozwolił im na skserowanie sześciu, pieprzonych karteczek) białe kartki z tekstem wybranej piosenki, ustalając przedtem, który wers będzie należał do kogo. Niall i Lou (Nie, reszta zespołu wcale nie prosiła blondyna o to, aby jego 'współpracownikiem' był Louis) zajęli się zgraniem piosenki na płytę oraz przekazaniem jej dźwiękowcowi. Nic trudnego, pomijając fakt, że facet był zajęty zaciętą rozmową z jedną ze stylistek, która w ogóle nie była nic zainteresowana i automatycznie spowodowała to, iż dźwiękowiec miał niezbyt dobry humor. Natomiast Mellodie siedziała w tym czasie na 'cholernie wygodnym' krześle, obserwując w lustrze prace swojej fryzjerki i ucząc się przy okazji tekstu piosenki. Tak naprawdę to żaden z członków zespołu nie musiał się jej uczyć, bo każdy potrafił ją praktycznie na pamięć, jednak stres od razu spowodował chory zanik pamięci.
Po kolejnych minutach na miejscu Mellodie siedział już Louis. W drżących dłoniach trzymał pogniecioną, białą karteczkę z małym, czarnym tekstem, który teraz dosłownie pływał mu przed oczami niczym najgorszy z koszmarów. Przecież znał tą piosenkę. Nie raz śpiewał ją z pamięci. A teraz nie potrafił zapamiętać dwóch, a tak naprawdę to jednego wersu, który śpiewał sam. Było to tylko siedem, głupich słów. Nic trudnego. W czym kłopot?
Szatyn prawie krzyknął, kiedy w lusterku, prócz fryzjerki, zobaczył także Harry'ego. Jego włosy były już umyte i idealnie ułożone, jego usta rozchylone, a oczy błyszczące (z resztą jak zawsze). Nie to, że młodszy przeszkadzał Lou, ale Tomlinson nie spodziewał się nawet tego, że choć jeden członek zespołu podejdzie do niego z własnej woli. Zdziwił się jeszcze bardziej, gdy Styles, kończąc wpatrywanie się raz w pracę stylistki, raz na Lou, (Louis i tak przez cały czas udawał, że wcale nie widzi, że młodszy intensywnie się w niego wpatruje) ukląkł obok krzesła, na którym 'wygodnie' spoczywał tyłek Louisa i chwycił oparcie mebla tuż obok miejsca, w którym leżała dłoń szatyna.

-Cześć, Lou. - Chrząknął, a jego głos zdawał się być bardziej ochrypnięty niż zwykle. Dało się wyczuć też w nim lekką nutkę strachu i Louis od razu stwierdził, że to wina stresu przed występem. - Jak samopoczucie?..

- Ujdzie. - Odparł cicho. Odwrócił wzrok, najpierw wpatrując się w dłoń przyjaciela, zaraz obok swojej, a potem w jego twarz. - Boję się.

- Jak każdy. - Jego odpowiedź była tak szybka, że Louis pomyślał przez chwilę, że przygotował sobie komentarz na każdą jego odpowiedź, zanim tu przyszedł. - Jak idzie Ci z nauką tekstu?

- Koszmarnie. Ja.. - Urwał na chwilę, kiedy poczuł śmieszne ciepło na własnej dłoni. Spuścił głowę, aby zauważyć to, że palce młodszego chłopaka powoli zaczęły przesuwać się po części jego ręki. - Ja... - Powtórzył, w popłochu unosząc głowę i znów zaczynając patrzeć prosto na twarz przyjaciela. - Jest okej..

- Jasne. - Styles uśmiechnął się pokrzepiająco, nie zaprzestając kontaktu, który nadal tworzył, powoli sunąc palcami wzdłuż jego dłoni. - Wiesz, Lou, mam coś dla Ciebie. Może to trochę głupie, ale to.. - Zamilkł na chwilę, wsuwając wolną dłoń do kieszeni spodni. -.. taki medalik na szczęście. Żeby Ci się lepiej śpiewało. - I szczerze? Louis był w lekkim szoku, kiedy ujrzał w dłoni chłopaka w lokach złoty wisiorek z malutką zawieszą w kształcie serduszka. Jego usta mimowolnie wygięły się w uśmiechu. Nie często dostawał takie prezenty. Szczerze, nie często dostawał w ogóle jakiekolwiek prezenty.

- Harry, po co Ty.. - Zgniótł kartkę z tekstem w chwili, kiedy szesnastolatek powoli wsunął w jego dłoń wisiorek, nieznacznie (Dokładnie!) ocierając przy tym swoje palce o jego. - Dzięki, młody.. - Zdołał wykrztusić tylko to, zanim stylistka ruchem ręki zgoniła go z krzesła.

A Harry był naprawdę szczęśliwy. W duchu skakał jak zakochana czternastolatka (nie obrażając tu zakochanych czternastolatek). Widząc, jak Louis odchodzi bawiąc się w dłońmi wisiorkiem od niego, powiedział sobie w duchu ''Okej, Harry, Jest Dobrze''.

***

''Trzymamy za was kciuki, Kochanie! x''

Uśmiech Zayn'a poszerzył się jeszcze bardziej, kiedy dostał kolejną wiadomość od Perrie i Danielle, w której napisały, że za parę minut zasiądą już na widowni i zapewniły go, że będą krzyczały najgłośniej.

***

- Boję się, Niall. - Z gardła Mellodie wymsknęły się ciche słowa, które mogłyby też być wzięte za strachliwy szloch.

Ta dwójka siedziała właśnie na zepsutym głośniku, który nadal leżał w sali, w której jeszcze parę miesięcy tłumił się ogrom ludzi, czekających na swoją koleń, a potem na wyniki. Tym razem w ogromnym pomieszczeniu była całkowita pustka, a drżące głosy szatynki i blondyna odbijały się o ściany, tworząc przerażające echo.
To może trochę dziwne, że przyszli tu akurat teraz - kiedy za niecałą godzinę zaczyna się Wielki Finał. Okej, może to nie do końca dziwne. Chcieli po prostu porozmawiać.

- Je też..

Mellodie rozmyślała właśnie o tym, co byłoby, gdyby mama Niall'a nie namówiła ich na spróbowanie sił w X-Factor. Pamięta jak roześmiali się, kiedy kobieta nadal upierała się przy swoim, ciągle wmawiając im, że powinni spróbował. Co byłoby gdyby tu nie przyszła? Są przecież same plusy: Zdobyła doświadczenie; nabawiła się niemałego strachu; poznała przyjaciół, których nie ma zamiaru opuszczać; zwiedziła mały kawałek świata, nabawiła się kilkuset napadów śmiechu; doznała szczerej radości; znalazła braci; poznała wspaniałych ludzi; nie poddawała się, kiedy przechodziła chwilowe napady smutku lub łez i to wszystko sprawiło, że poczuła się.. szczęśliwą dziewczyną. Bo co może osiągnąć dziecko, które nie ma przy sobie nic? Takie, które zostało adoptowane? Takie, które nie miało nikogo? Popatrzcie, ile to 'dziecko' zyskało w tak krótkim czasie. A wszystko zaczęło się od poznania Niall'a - najcudowniejszego przyjaciela pod słońcem. Nie ma żadnych minusów, które mogłyby... Och. W rzeczywistości mamy w tym wszystkim minusa, który popsuł potem wszystko. W sumie, dwa minusy. Lou. I miłość. Dwie, bezsensowne straty czasu. Tak...

Dwoje przyjaciół z Mullingar było teraz ubrane w kolorowe stroje; ich włosy były spięte w modne fryzury; twarze były pozbawione wszelkich niedoskonałości. Biła od nich dziwna perfekcyjność.

Blondyn spojrzał na zegarek na nadgarstku, wzdychając cicho. Po chwili podniósł się ze swojego miejsca, wyciągając dłoń w stronę przyjaciółki.

- Chodź, zostało mało czasu. Prześpiewamy jeszcze piosenkę z chłopakami i..

- .. i zacznie się.

- Tak. Zacznie się wszystko.

***

- Wejdziemy na scenę, skopiemy reszcie tyłki, powalimy jurorów i wygramy!

- Tak!

Szóstka przyjaciół stworzyła mały okrąg za kulisami, obejmując się i pochylając w swoją stronę. Ich oddechy były głośne i ciężkie, a ciała niesamowicie szybko drżały. Oczy każdego z nich błądziły dookoła kółka, a usta wykrzywiały się w uśmiechu, kiedy Liam wykrzykiwał kolejne słowa, mające na celu zniszczyć ich tremę, a reszta głośno i ochoczo potakiwała.

Głośne krzyki fanów dawały im otuchy. Może też dlatego, że w szeregach ludzi, którzy tłoczyli się teraz na widowni, wymachując ogromnymi kartkami z dopingiem i krzycząc imiona ulubionych uczestników, znajdowali się także kochany przez nich ludzie.

Rodzice i starsze siostry Liam'a wymachiwali już białym płótnem z nazwą zespołu, w którym śpiewał ich ukochany syn i brat. Mama, siostra oraz przyjaciele Harry'ego skakali radośnie w rzędzie zaraz za rządem, w którym zasiadła rodzina Malik'a, wraz z jego ukochaną dziewczyną. Oni także nie szczędzili swoich głosów, zawzięcie trzymając w górze ogromne zdjęcie zespołu. Rodzica Tomlinsnów, ich sąsiedzi oraz przyjaciele siedzieli tuż za jurorami, głośno wykrzykując słowa, dopingujące Louis'a. W tym samym rzędzie znalazła się także spora grupa z Mullingar, którzy przekrzykiwali prawdopodobnie wszystkich - nawet muzykę. W tłumie fanów można było znaleźć także Danielle i Carlie; Alex'a, wraz z braćmi Mellodie; przyjaciółkę Lou - Rose, oraz jego kuzynkę - Kim, strasznie zadowoloną z podekscytowania swojego dziecka, które radośnie podskakiwało na jej kolanach; a także czteroosobowy girlsband - Rainbow.

Kiedy sala napełniła się głośnym basem, zapowiadającym występ One Direction, ludzie ucichli w fascynacji.

- 3, 2, 1, idziemy..

***

*włącz i wczuj się w tą jakże niesamowitą atmosferę, której i tak nie można opisać. x *

~ Harry's Verse ~

''You’re Not The Girl I Used To Know
How The Hell Did You Get So Cold?
I Bet You Kick Yourself To Know
Where I've Been Since You Tet Me Go (Yeah)''

~ Liam's Verse ~ 

''Now You Wanna Be With Me (Yeah)
But You Let Your Colours Show
It’s A Long Way Home (Home)''

Z początku oślepiały ich światła, skierowane prosto w ich przerażone oczy i krzyki fanów, które prawie że przygłuszały całą muzykę i śpiewane przez nich słowa.


~ All ~

''Hey Girl Look At What You Started
Played With Love, Got You Brokenhearted
I Thought You Were All I Wanted
All Good Since The Day We Parted
Now Tables Turned, Lessons Learned
You Got Burnt, Yeah
Hey Girl Look At What You Started''

~ Louis's Verse~

''Played With Love, Got You Broke,
Brokenhearted''.

~ All~

''La, La, La
La, La, La
La, La, La''

Po pierwszym refrenie, zespół rozśpiewał się na tyle, że reszta piosenki powinna pójść naprawdę bez problemu. ''Powinna''? Och, musiała.

Byli w swoim żywiole, chodzi po scenie, śmiali się, bawili, odmachiwali widowni i byli po prostu.. szczęśliwi. Żadne z nich nie wyobrażało sobie w tym momencie tego, że mogliby przegrać, usłyszeć od świata ''Nie'' i wrócić do domu.

~ Niall's Verse ~

 ''I Was Standing In The Dark Girl
But Now I’m In Control
We're A Million Miles Apart
But Tell Me Why You Sold Your Sou''

~ Mellodie's Verse ~

''Cause Now You Are The Lonely One
Since You Let Your Colours Show
Baby It’s A Long Way Home''

Wszystko szło idealnie. Ludzie na widowni szaleli, krzycząc i śpiewając razem z nimi, jurorzy wyglądali na zadowolonych występów, a zespół.. cóż, byli razem idealni.

~ All ~

''Hey Girl Look At What You Started
Played With Love, Got You Brokenhearted
I Thought You Were All I Wanted
All Good Since The Day We Parted
Now Tables Turned, Lessons Learned
You Got Burnt, Yeah
Hey Girl Look At What You Started''

~ Louis's Verse~

''Played With Love, Got You Broke,
Brokenhearted''.

~ All~

''La, La, La
La, La, La
La, La, La, La
La, La, La
La, La, La
La, La, La, La''

Nawet jurorzy wstali, rozciągając swoje uśmiechu aż do uszu, rzucając sobie porozumiewawcze spojrzenia oraz radośnie klaszcząc do rytmu.

~ 'All ~

''Hey Girl Look At What You Started
Played With Love, Got You Brokenhearted
I Thought You Were All I Wanted
All Good Since The Day We Parted
Now Tables Turned, Lessons Learned
You Got Burnt, Yeah
Hey Girl Look At What You Started''

~ Louis's Verse~

''Played With Love, Got You Broke,
Brokenhearted''.

~ All ~

''La La La... Och Yeah La La La...
La La La..''

Muzyka i śpiewane słowa unosiły się wysoko nad ludźmi, tworząc coś w rodzaju niepowstrzymanej siły. Może to dziwni brzmi. Tak, na pewno. Ale wszystkie serca znajdujące się w ogromnej sali, łączyły się w jedno, biły razem i nikt nie pomyślałby, że tak w ogóle można. Klatki piersiowe i głowy wszystkich zebranych osób były rozrywane przez tą ''siłę'', która zdawała się wcale nie odchodzić, lecz jeszcze bardziej się nasilać.

~ Zayn's Verse ~

''Now You're Living, With A Brokenheart
Now You're Living,
Now You're Living,
Now You're Living, With A Brokenheart 
Now You're Living,
Now You're Living''

~ Harry's Verse ~

 ''Played With Love Got You Broke, Brokenhearted...''

Bez namysłu, można by automatyczne stwierdzić, że to wszystko było idealne.

Kiedy muzyka zamilkła, a dłonie ściskające mikrofony opadły wzdłuż ciała, po sali echem rozbrzmiał potworny aplauz, krzyki, wiwaty i oklaski. Ludzie, którzy jeszcze nie podnieśli się ze swoich miejsc, zrobili to teraz, głośni obijając jedną dłoń o drugą. Rodziny uczestników ocierały łzy radości, a zespół... cóż, po prostu stali na swoich miejscach, wpatrując się w tłum i oślepiające światła przed sobą. Powoli stabilizując swoje oddechu i ocierając kropelki potu ze swoich czół, wykrzywiali usta w uśmiechu. Dopiero po dłuższej chwili spojrzeli po sobie, ścisnęli się w ciasną kupkę, po czym głęboko się skłonili.

Schodząc se sceny, nadal ciasno przy sobie związani, płakali na głos. Nie żałowali przyjścia tutaj, występu, poznania się. Niczego. Było idealnie i nic, ani nikt nie powstrzyma ich przed dalszym przebywaniem na scenie oraz tą cudowną atmosferą. Jeszcze długo po ich zejściu ze sceny, rozbrzmiewały gromkie brawa, oklaski, gwizdy i wiwaty oraz prośby o bis.

***

Weszli dziś na scenę po raz drugi. Ściskali się. Wpatrywali w tłum i rażące światła. Słuchali dopingu. Przymknęli oczy. Cisza...
Zaczął się krzyk i łzy. A potem... po prostu zeszli ze sceny..

***

Koniec.
Mam nadzieję, że wszyscy zrozumieli końcową scenę i doświadczyli emocji, które próbowałam wam przekazać.
O, kurde, nie wierze, że pierwsza część MMYR dobiegła końca. Nawet nie wiem co napisać. I może to głupie, że kilka razy popłakałam się, pisząc ten rozdział.
Więc.. z całego serca chciałabym wam podziękować za to, że byliście ze mną, wspieraliście mnie, rozśmieszaliście, doprowadzaliście czasem do łez oraz za to, że przez wasze wiadomości byłam tak szczęśliwa i uśmiechałam się do monitora komputera. Jezu, dziękuję wam..
 Mam do was ogromną prośbę. Niech każdy, kto to przeczytał zostawi po sobie malutki komentarz. Jakikolwiek. Nawet w postaci '' ;) ''. Będzie mi bardzo miło. 
Postaci, opis i malutką fabułę MMYR 2 dodam po.. jakimś czasie. Naprawdę krótkim. Za dwa, trzy dni. Mam nadzieję, że 2 spodoba wam się tak bardzo, jak 1.
Nadal możecie hejtować sobie bohaterów, cieszyć się razem z nimi, rozmawiać oraz pytać ich o cokolwiek na asku.
Jeszcze raz dziękuję i czekam na was w drugiej części.
Kocham Was.


*Przepraszam za jakiekolwiek błędy w rozdziale.



22 komentarze:

  1. z pewnością te emocje do mnie dotarły.. jestem w szoku. nie wiem co powiedziec.. coś pięknego. :'D

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny rozdział *__*
    W niektórych momentach naprawdę ryczałam ;__;
    Nie mogę doczekać się drugiej części ^^
    Pozdrawiam ; 33

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny, czekam na MMYR2 :) /n.

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny, udało ci się przekazać te emocje, do tej pory masakrycznie szybko bije mi serce jakbym to ja miała występować :) Czekam na kolejną część, Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. rozdział mega, zmieniłaś wygląd bloga- jest świetny ;p nie mogę sie już doczekać następnej części weny i buziole ;**

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedy będzie następna część ?? To najlepszy imagin jaki czytałam w życiu!!! Dziękuje <333

    OdpowiedzUsuń
  7. Chciałabym, żeby Mellodie była z Niallem, a Louis z Harrym, on musi być z Harrym :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Jesteś niesamowita !!! Zakochałam się w tym opowiadaniu ... nie jestem zwolenniczką "dokładania" ludzi do zespołu, ale Ty zrobiłaś to tak genialnie, że czytając to opowiadanie wydawało mi się oczywiste, że One Direction ma 6 wokalistów :) Gratuluję talentu i tak bardzo zazdroszczę ... Nie mogę doczekać się kolejnej części :)

    Pozdrawiam xoxo
    Czarodziejka :*

    OdpowiedzUsuń
  9. świetny, uwielbiam mmyr i trochę szkoda, że koniec, ale będzie 2 część, więc super! :) weny życzę

    OdpowiedzUsuń
  10. Już nie mogę się doczekać drugiej części :) już czuję, że polubię ją tak samo jak pierwszą, która swoją drogą jest cudowna, uwielbiam całą szóstkę i mam nadzieję, że w końcu Mellody przebaczy Louisowi i znów będą razem. Proooszę, błagam! :)
    Czekam na dalszy ciąg akcji :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jezu swietne! *.* juz nie moge sie doczekac drugiej czesci! :D mam nadziele ze Lou i Mel sie pogodza i do siebie wroca...

    ~ C.

    OdpowiedzUsuń
  12. Wow! Nawet wielkie WOW! Pewnie wiele osób Ci to już pisało, ale ja napisze też: Uważam, że masz naprawdę wielki talent. :) Rozdział jest cudownie napisany, idealnie idzie się wczuć w tą atmosferę. :D
    Szczerze mogę powiedzieć, że jeśli ktoś nie potrafi to może stwierdzić, że coś z nim nie tak.
    Genialne. Naprawdę. <3
    Piosenka również dopasowana idealnie i mogę, również przyznać, że pewnie będę jej cały czas słuchała. Nawet nie wiesz, jak chciałabym wyściskać Cię w tym momencie. :D
    Już nie mogę się doczekać bohaterów, fabuły 2 części no i oczywiście części 2 MMYR! <3
    Życzę dużoo weny.

    OdpowiedzUsuń
  13. OMG! Czytam tego bloga od poczatku i po prostu go uwielbiam!! Mam nadzieje, ze wena bedzie ci dopisywac nadal i bedziesz pisac takie zajebiste rozdzialy jak do tej pory ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetne! Kocham to jak piszesz, co piszesz i w ogóle... Świetne! Mam nadzieję, że napiszesz drugą część szybko i będzie tak samo świetnie napisana i włożysz w nią tyle samo emocji (a może nawet więcej). I...w sumie nie wiem co mam napisać :) Życzę weny na drugą część i wszystkie pozostałe blogi i mam nadzieję, że szybko zaczniesz drugą część. I masz swoje ';)'

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie mam słów żeby go opisać XD
    <3<3<3<3<3<3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  16. Jejku co za emocje <3
    Nadal nie moge uwierzyć że to koniec części 1... Ale będzie 2 *--*
    Kocham To i Cb <3
    Anana

    OdpowiedzUsuń